Trudno jest mi znaleźć odpowiednią metaforę do opisu wykresu EUR/PLN. Chyba najlepiej pasuje cytat z filmu 300: „This is madness!”. Jak inaczej nazwać sytuację, w której w trakcie jednej sesji kurs szybuje o 9 groszy, potem szybko oddaje 6 z nich, znowu skacze gwałtownie w górę o 5? To jeszcze nie koniec, bo ciekawie wyglądały 4 i 5 maja, gdy kurs euro najpierw doznał upadku o 5 groszy, by następnego dnia (przy wciąż dużej zmienności) odzyskać cały ten zasięg. Czy można mówić tu o jakimś trendzie? Ostatecznie mimo tylu zawirowań i słabości samego euro, to złoty pozostaje w strukturalnej defensywie. Widzimy to ponownie dziś, gdy po porannym odbiciu poniżej 4,66 zł kurs wystrzelił na północ. Tak naprawdę walory oporu mogą mieć dopiero okolice 4,72 zł. Odwrót? Patrząc na powyższą grafikę możliwy w każdej chwili i zależny głównie od skali oporu, jaki wspólna waluta będzie stawiać dolarowi. W takim wypadku istnieje szybka ścieżka powrotu do 4,65 zł. Niestety niewiele w tej chwili zależy od samego złotego.
Beyond Technical AnalysisEURCHFfrankszwajcarskiplnpolskaUSAUSD

Also on:

Disclaimer