Po raz kolejny wygląda na to, że debaty prezydenckie ustalają lub potwierdzają losy wyborów. Emmanuel Macron wyraźnie po wczorajszej debacie powiększył swoją przewagę nad panią Le Pen.
Macron odrabia straty
Jeszcze niedawno wydawało się, że druga runda będzie tylko formalnością. Ta formalność jednak z każdym kolejnym dniem była coraz bardziej ryzykowna. Wczorajsza debata ponownie przechyla szalę zwycięstwa na rzecz urzędującego prezydenta. Z drugiej strony warto brać pod uwagę, że ludzie czasem lekko oszukują w sondażach, chcąc się przypodobać ankieterom. W rezultacie pojawia się efekt zaniżania poparcia dla niepopularnych opcji. W efekcie pomimo swojej prorosyjskości, której wczoraj pani Le Pen zaprzeczała, nie jest ona bez szans w tym wyścigu. Z drugiej strony bukmacherzy niemal nie płacą za zwycięstwo obecnego prezydenta, co pokazuje, że jest on wyraźnym faworytem. Co na to rynki? W ostatnich dniach słabość euro wynikała trochę właśnie z wątpliwości. Część inwestorów, podejrzliwie patrząc na przyszłość Francji, wycofywała kapitał ze strefy euro. Dzisiaj od rana widzimy wyraźne umocnienie się europejskiej waluty zarówno względem dolara jak i złotego.
Rosjanie kontynuują agresję
Zgodnie z oczekiwaniami po przegrupowaniu rosyjskie siły rozpoczęły ofensywę na Wschodzie. W rejonie Donbasu udaje im się przesuwać linię frontu, ale nie zajęto jeszcze żadnych kluczowych miast. Po raz kolejny wraca problem Mariupola, który ma niedługo poddać się rosyjskiemu oblężeniu. Miasto to ma według planów rosyjskich być areną propagandowego sukcesu. Na 9 maja rosyjska dyktatura planuje tam świętować zwycięstwo nad faszyzmem. Rosjanie uważają, że rocznica końca drugiej wojny przypada bowiem dzień później niż w Europie. Niemcy skapitulowali w nocy, a w czasie moskiewskim był już kolejny dzień. Wydarzenia te powodują, że inwestorzy patrzą podejrzliwie na złotego. Co w połączeniu z debatą we Francji powoduje, że jesteśmy świadkami drożejącego euro. Z drugiej strony ruch ten nie jest na tyle silny, by złoty nie umacniał się równolegle względem dolara czy franka.
Gwałtowny spadek zapasów za oceanem
Wczorajsze dane pokazują, że stabilizowanie rynku rezerwami może być bardzo kosztowne. Spadek zapasów jest bardzo wyraźny i sięga przeszło 8 mln baryłek. To wyjątkowo dużo, szczególnie biorąc pod uwagę oczekiwania wzrostów zapasów. Nie może zatem dziwić, że mimo tego, że od rana ropa naftowa wyraźnie traciła, to na koniec dnia wróciła do punktu wyjścia. Pokazuje to bowiem jasno, że na rynku wcale nie ma za dużo surowca, by uzasadniać przecenę.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na: 14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
The information and publications are not meant to be, and do not constitute, financial, investment, trading, or other types of advice or recommendations supplied or endorsed by TradingView. Read more in the Terms of Use.