Główna para walutowa globu kolejny raz przetestowała punkt równowagi. I znowu nie widać pomysłu co dalej, choć sytuacja zmienia się o tyle, że tym razem nie obserwujemy wyścigu: “kto mocniej krwawi” i wreszcie obie strony Atlantyku próbują stanąć do walki. Ropa naftowa ponownie pozytywnie reaguje na dotarcie do poziomu 86$ (dla WTI). Złoty ma za sobą całkiem udany tydzień, do tego stopnia, że nawet frank wyraźnie potaniał.

Wygląda na to, że ropa naftowa powoli odnajduje swój nowy punkt równowagi. Ewidentnie obserwujemy, że popyt wyraźnie aktywuje się przy zejściu w okolice 86 dolarów, nie pozwalając spadkom nabrać momentum. W mijającym tygodniu mieliśmy 3 wyraźne sesje spadkowe, które zostały w piątek zatrzymane praktycznie w punkt. Pokazuje to, że sierpniowe minimum może z nami zostać przez dłuższy czas. Z drugiej strony nie widać też szczególnych powodów, byśmy mieli wracać z wyceną powyżej 100$. Wydaje się, że inwestorzy zdążyli się już przyzwyczaić do rynku bez Rosjan. Spokojnie również podchodzą do kolejnych doniesień na temat możliwego powrotu Iranu do stołu. Zresztą dojście do pewnego punktu równowagi widać również w wypowiedziach płynących z kartelu OPEC, który coraz mocniej sugeruje utrzymanie wydobycia na obecnych poziomach. Jest to o tyle istotne, że będzie wygaszać czynnik proinflacyjny, zwłaszcza że powoli będziemy dochodzić do efektu bazy.


Na głównej parze walutowej od dwóch tygodni obserwujemy pewną konsolidację wokół parytetu. W tym czasie kurs nie może pokonać ani wsparcia przy 0,992$, ani oporu przy 1,007$. Wyraźnie widać, że inwestorzy po zrealizowaniu celu, jakim było przebicie parytetu, nie do końca wiedzą co dalej. Zmienia się też nastawienie wokół banków centralnych. Wcześniej widzieliśmy dwóch rannych, z czego euro po prostu mocniej krwawiło. Cały rajd w kierunku 1:1 był nacechowany raczej obawami i ucieczką kapitału do bezpiecznych przystani. Teraz powoli odchodzimy od tej narracji i trwa licytacja, kto zrobi więcej na polu walki z inflacją. Ważnym momentem było przemówienie Jerome Powella podczas sympozjum w Jackson Hole. Dał on do zrozumienia, że potencjalna recesja nie wzbudza strachu, a raczej ma być wykorzystana jako narzędzie w walce z inflacją. Tak jasna deklaracja sprawiła, że inwestorzy porzucili nadzieję, że słabsze odczyty z gospodarki będą miały wpływ na decyzje FOMC. W międzyczasie jednak również i EBC podniósł rękawice i pokazał, że także stanie do walki z inflacją. Rozbudziło to spekulacje na temat mocniejszej podwyżki stóp już w przyszłym tygodniu. Coraz więcej się mówi, że ma ona wynieść 75 punktów bazowych. Powoli pojawiają się też zapowiedzi schodzenia z bilansu BC, co byłoby przełomowym wydarzeniem. Jeśli te plotki znajdą potwierdzenie, będzie to prawdziwy game changer, który prawdopodobnie zakończy trend spadkowy na eurodolarze. Na razie jednak inwestorzy do tych plotek podchodzą z dużym dystansem, nie do końca dając im wiarę.


Konsolidacja na popularnym edku pozytywnie wpływa na wyceny naszego złotego. Dolar po osiągnięciu lokalnego szczytu 23 sierpnia przeszedł w tryb pełzającego trendu spadkowego. W tym czasie udało się zejść o 14 groszy w dół, co na tle wcześniejszych ruchów może nie budzi podziwu, to jednak nie jest to wartość, którą należy bagatelizować. Ciekawie jednak wygląda sytuacja z ostatnich godzin, gdzie kolejne dołki przestały pogłębiać spadki. Sugeruje to, że trend, który ani przez moment tak naprawdę się nie rozpędził, już traci impet. Warto zauważyć, że ostatni ruch spadkowy na tej parze składał się z dwóch fal po około 25 groszy, więc jak na razie udało się zrealizować zaledwie 60% tego zasięgu. Ewentualne wyjście górą z obecnie zarysowywanej formacji trójkąta byłoby bardzo złą wiadomością dla złotego i dałoby pretekst do ponownego poszukania ostatnich szczytów, zarówno tych z sierpnia, jak i z lipca. Wyjście dołem wspierane przez przyszłotygodniowy EBC otworzyłoby za to drogę w kierunku 4,575 zł. Realizacja tego scenariusza mocno pomogłaby w walce z inflacją, z którą nasz bank centralny zupełnie sobie nie radzi. Ostatni odczyt przekraczający pułap 16% po raz kolejny udowodnił, że NBP oprócz nadziei, nie ma żadnego realnego pomysłu na walkę z tym kryzysem. Tym żałośniej wybrzmiewają ostatnie spekulacje nad końcem cyklu podwyżek stóp procentowych.



O tym, jak bardzo złoty chce wykorzystać ostatni powiew optymizmu, najlepiej świadczy sytuacja na franku szwajcarskim. Ten długo opierał się wszelkim próbom ratowania twarzy przez naszą walutę. Dopiero na początku trzeciej tercji sierpnia udało się zarysować formację potrójnego szczytu, którą wykorzystano, by przekuć ją na realny ruch w dół. Wcześniej, nawet gdy złoty odrabiał straty na szerokim rynku, nie było tego widać na wykresie CHFPLN. Ostatnie dwa tygodnie to jednak wreszcie zmiana narracji i waluta Helwetów wyraźnie oddaje pola. Oczywiście daleko stąd do optymizmu, frank wciąż jest absurdalnie drogi i nawet ruch o 20 groszy nie zamazuje tego obrazu. Co jednak ważne, obecnie znajdujemy się w istotnym przedziale wsparcia i złoty ewidentnie ma ochotę je pokonać. Jeszcze wczoraj wydawało się, że inwestorzy wykorzystają ten pretekst do zarysowania, jak nie korekty, to chociaż krótkiej konsolidacji. Dziś już widzimy pierwsze próby zejścia poniżej. Warto jednak pamiętać, że kolejne wsparcie znajduje się już 4 grosze niżej, więc ewentualny marsz w dół nie będzie usłany różami.
Beyond Technical AnalysisdollarEURplnpolskaUSAUSD

Also on:

Disclaimer